Translate

piątek, 23 stycznia 2015

marzenie

wczoraj wieczorem napisałem do niej list
włożyłem do pachnącej koperty
jak to przystało na kogoś komu zależy
być zapamiętanym
włożyłem swoją fotografię
tak żeby wiedziała że to ja napisałem
ja właśnie do niej
może mnie jeszcze pamięta
dla pewności postanowiłem też włożyć
pukiel jej włosów prezent złocisty
który podarowała mi nad rzeką
kiedy to obserwowaliśmy
spadające gwiazdy prosto do niej
co jeszcze co mam jeszcze włożyć
w tak małą kopertę
wszystkiego pomieścić nie mogę
a szkoda
teraz tylko znaczek poczta
i to czekanie na odpowiedź
to chyba najgorsze ze wszystkiego
co wcześniej zrobiłem w tym liście
co tak starannie uczyniłem
przyklejając najrówniej znaczek
w narożniku różowej koperty
dzień minął i kilka takich samych
on wrócił ten sam z kilkoma tłustymi plamami
wraz z niebieskim napisem adresat nieznany
miałem go w ręku był już lżejszy
jak to możliwe przecież tyle o niej wiem
że jest ładną zgrabną przy tym miłą
i sympatyczną kobietą i nie ma żadnych nałogów
wiem że szuka kogoś kto zapewniłby jej stabilność
takie proste życiowe poczucie bezpieczeństwa
ciepło codziennego kontaktu
kogoś kto zabrałby ją na długi wieczorny spacer
zaprosił do kina dzieliłby z nią radości
i smutki codziennego życia
powtarzał jej jak wiele dla niego znaczy
jak bardzo się cieszy że przy nim jest
kogoś kto chciałby jej wiele ofiarować
a w zamian bardzo niewiele oczekuje
kogoś kto oddychałby jej oddechem
był zawsze przy niej tak pod ręką
kogoś z kim wszystko staje się prostsze
i życie nabiera barwy lata
więc wiem o niej że jest
wiem że gdzieś na mnie czeka...

wtorek, 6 stycznia 2015

żyć się chce...

żyć się chce tak potężnie się chce
być i tym byciem ciągle z tobą żyć
zachwycać nim siebie i ciebie
żyć tobą i z tobą dla ciebie
być i żyć ciągle z tobą
wielkość chmur oglądać
zachód i wschód i być i znów żyć
z tobą żyć łapać za nogi uciekające dni
z tobą choćby we śnie śnić i być dla ciebie...

uwierz...

uwierz mi chociaż spróbuj
albo tylko staraj się
teraz tylko jeden raz
tylko dzisiaj spróbuj
podaj mi rękę nie wahaj się
pójdziemy teraz razem
w czerń nocy chłodnej
a te gwiazdy najjaśniejsze
będą prowadzić pewnie
zdążymy przed świtem
stanąć na polanie na samym
naszej miłości szczycie
zdążymy przed samym świtem
kiedy jeszcze powietrze mlecznie rozlane
czas nie znaczy dla nas nic
nie jest za późno
uwierz że można kochać
można o tym kochaniu
nawet w ciemnościach
krzyczeć bez lęku
uwierz że można minąć gwiazdy
odlecieć daleko o tysiące lat świetlnych
nawet na obcą planetę
i zacząć życie od nowa
drzewa zasadzić i dom wybudować
i boso po chmurach chodzić
że można
wydeptać ścieżkę w przestworzach
rozdawać uśmiech meteorom
zapleść warkocz kometom
że można zacerować czarną dziurę niebytu
i minąć można gwiazdy lecieć dalej
jak najdalej jak najwyżej
uwierz o kochaniu można krzyczeć...

poniedziałek, 5 stycznia 2015

list do...


tak miałaś racje to coś jest nie tak
nie takie jest to wszystko
nie takie normalne
spotkania z tobą są bardzo miłe
ty jesteś miła taka zjawiskowa
że nieosiągalna teraz.
każde spotkanie z tobą to dla mnie jak skrawek nieba
czekam na nie jak czeka się w samotnym czekaniu
przychodzisz i opowiadasz mi o nim
że ty dzwoniłaś że on dzwonił z troską dopytujesz czy dojechał
doleciał doszedł już do domu czy wszystko u niego jest dobrze
czy już jest spokojny czy ułożył sobie jakoś życie
czy jest szczęśliwy z nią czy jest z inną
czy będzie z nią na pewno szczęśliwy
czy w tym tygodniu przyjedzie czy może w następnym
ale dlaczego nie teraz miał być ale go nie ma
tak mówisz i tak to mi tłumaczysz
pytasz czy mi to nie przeszkadza
mówisz słowami zdaniami wyrazami
a ja tak patrzę na ciebie i nie rozumiem
dlaczego do mnie przychodzisz
dlaczego chcesz mnie spotykać
mówiłaś mi przecież o tym
muszę ci wyznać że chciałem
ale to czego doświadczam teraz jest moim pierwszym doświadczeniem
takie obce i nieznane jak Ho Chi Minh wczesnym ranem
żadna kobieta nie patrzyła na mnie przez pryzmat kolorowych szkiełek
żadna też w ręku tych obracających się szkiełek nie trzymała
nie znałem takiej co z przeszłością
jak z pępowiną chciała żyć
nie znałem nawet takiej co pomyśleć o tym chciała
być może nie widziałem
choć czułych słówek używały one
nie słyszałem jeśli nie słyszałem to ich nie było
a gdyby nawet były to już ich nie ma
stoją tam dla mnie martwe
życie nowe bez przeszłości cienia
jej cienia na ścianie bez telefonu bez rozmów
utyskiwania i płaczu
bez tego rozpamiętywania
ciągłego szukania oszukiwania obwiniania
targowania i mówienia co dobre co złe
tego ciągłego pouczania
dzielenia się myślą i gadania by podtrzymać dobrą relacje
lub coś czego już dawno nie ma
tak dla oka tak dla innych tak na pokaz
może w płocie zostanie dziura i ktoś nią wleci
zapomni ktoś albo po latach przypomni sobie
że było jednak dobrze że pora wracać że może jednak się uda
może teraz, może tym razem.

tego nie wiem i mnie nigdy nie pytaj ...

myśl...


w niebieskich oczach
na dnie ich samych
zapisuję twój obraz
jeszcze zaspany
i ciągnę myśli dalej
z włosów splątanych
przed oczy twoje czarne
i w nich kąpie je bez pamięci
wzywając najwyższego
usłysz mnie i błogosław
w moim obłędzie