Translate

piątek, 25 sierpnia 2017

spacer

dziękuję
sosnom bijącym mnie po twarzy z sił całych
bym szedł ścieżką przed tobą nie pochylając głowy
za ten świt w twoich oczach w kolorze miłości
i słońce nieśmiało zaplątane we włosach
dziękuje
łące pachnącej kwieciem gdzie
mogłem złożyć głowę na Twoich kolanach
dziękuje
za strumień co nogi nam obmywał wiosną
szepcząc wiersz radosny nigdzie niezapisany
dziękuje
sadom przestronnym co nas uwiodły słodkościami świata
w których bez opamiętania biegaliśmy boso
dziękuje
studni głębokiej że ukoiła nasze pragnienie
dotarcia do źródła życia
dziękuje
za zachód słońca który przebiegł cicho
po nieboskłonie twoich oczu i czerwienią
wymalował usta
dziękuje
za noc bez gwiazdy i anioły strzegące
naszych splątanych ze sobą ciał
dziękuje...

sobota, 19 sierpnia 2017

pokój


siedzę przy stole
co grzbiet swój pręży
jakby chciał zrzucić
wszystko na mnie
na miękkim krześle
co udaje twarde
i w milczeniu znosi
mój ciężar
nade mną sufit blady
brwi marszczy sypiąc wapnem
w rogu leża rajstopy
na oparciu kanapy
zwisa stanik
nie pij ze mną
śpiewaj dla mnie
szarpie teraz struny
zrzuć już sukienkę
i buty postaw koło moich
niech się dotykają czubkami
zaplączą sobie sznurowadła
na supeł i razem zostaną...

gra


nie podejmując ryzyka nie poznasz co to życie
kiedy będziesz gotowy na grę w karty z losem
wygodnie usiądź przy zielonym stole
zrozumiesz wtedy jakim cudem zostałeś obdarzony
cudem wyboru nic nie mogło cię spotkać lepszego
jak gra w karty z życiem
z każdym dniem możesz poczuć się silniejszy
każdy dzień będzie dla ciebie inny
od tego który właśnie się skończył
może zobaczysz coś na łące przed sobą
lub na drodze za sobą
wszystko przecież istnieje
musisz marzyć musisz wierzyć
chodź nieraz możesz cierpieć z tego powodu
i nie jedno zło zajrzy w oczy
ty powiedz nie
nic mnie nie pokona
nawet śmierć
podnieś kartę
niech święci się dzień