stała
przed lustrem przykutym do skały
tuż
nad urwiskiem wielkiej wody
wzrok
wbiła wielkim harpunem
nadziei
w drugi brzeg
bawiła
się swoimi czarnymi włosami
a
one wiatrem niesione po plecach
z
nich na ramiona i na piersi
jeszcze
jeden ruch ręki niedbały
a
mgły opadały i cienie długim jęzorem
lizały
ziemie pod jej stopami
w
dole fale wściekle miotały płaty piany
że
to nie one obmywają ją pierwsze
krzyknąłem
do niej - co robisz Αλεξάνδρα
a
ona odwracając głowę
z
palcem na ustach złożonym
wyszeptała
w moją stronę
-
bądź cicho bo spłoszysz anioły...