Translate

sobota, 14 lutego 2015

żyd


mijałem wczoraj żyda
miał takie fajne pejsy
już chciałem go za nie wytargać
i tak czule się z nim przywitać
a on uciekał  przede mną
i krzyczał
antysemita

autostrada

kilometry nudnego asfaltu
miliony sztuk przerywanych linii
tysiące mijających się spojrzeń
tony przewożonej w nich spermy
upuszczanej nocą na parkingu
w papierowy ręcznik
kilkaset śmierdzących toalet
z napisami na drzwiach
byłem tu
zrobię loda Zdzisiek
wchodzą tu z obrzydzeniem
idą szybkim zdecydowanym  krokiem
inni wolno często kobiety
kroczą tak aby nic po drodze nie zgubić
majestatycznie frontem do ludzi
wychodząc sprawdzają rozporek
rozglądają się jeszcze
i już nie ma ludzi
tylko kilometry nudy...

piątek, 13 lutego 2015

szeroko

bo w jednym tylko nie ma krzty ciebie
bo być nie może w tym szumie świata
myśl twoja już wolną nie będzie
poukładali ci wszystko w głowie
nawet o tym nie wiesz
wyleczyli ze wszystkiego
ucząc wszystkiego
obserwowałem ptaka siedzącego na parkingowym śmietniku
stroszył pióra dziub czyścił stał dumnie na śmieciach
czy to było dla niego ważne
zastanów się teraz
czy możesz stać po pachy w gównie
możesz wyobrazić sobie że tylko po stopy
i czesać możesz włosy
na twarz puder nakładać
szminką usta krzywic
zakładać rajstopy

możesz...

poniedziałek, 9 lutego 2015

byłoby


gdy moja niewiara dogoni wiarę
schowaną gdzieś na dnie mózgu
tańczącą teraz z chochołami
gdzie jeszcze odór wódy hula
przelanej za zdrowie i na zdrowie
gdzie kropla krwi gęstej za kroplą
spada ospale
gdzie potwór dwugłowy spoziera spod powiek
i zżera resztki mojej duszy
która spoczywa w kieszeni marynarki
wraz ze strzępem marnego wiersza
napisanego na brudnych schodach
brudnej schodowej klatki
zacznę żyć...