Translate

środa, 30 grudnia 2015

tęsknota

gdybym tak kochał to nie mógłbym żyć niekochany
bo gdyby tak było to dalej w snach
układałbym każdy ruch i bezruch
mojej ręki szukającej ciebie
kim bym był gdybym tak kochał
zwariowałbym to pewne
i w tym obłędzie martwy bym był
bo gdyby tak przez chwilę moje usta
raz choć przez przypadek wypowiedziały kocham
to nie wierz mi to tylko tęsknota z zamętem
i myśli co gonią myśli a od nich oczy wilgotne
a to co ze mnie przed chwilą wydobyło się
w co uwierzyć sam nie umiem pragnie uciec
w nieznaną stronę i już mi sił nie starcza
by chwycić mocniej i przyciągnąć myśl jedną
a co więcej powiedzieć o wyszeptanym słowie
wprost do ucha w najciemniejszą z ciemnych nocy
głosem tak miękkim bez pośpiechu
tak by usta dotknęły aksamitnego ucha
i cisza przytulona do ust moich
położyła się na twoje włosy i ciało
rozpłynęła się po tobie ciepłym oddechem
i odkrywam w tobie siebie po kawałku
widzę jak idzie po mnie czas
jak po pajęczynie mojego ciała
skrada się pająk do ofiary
boli mnie każde wspomnienie
każdy gest przypomniany
i słowo boli mnie strasznie
wypowiedziane do i usłyszane od
wszystko od czubka głowy
po mały palec u stopy boli...


czwartek, 30 lipca 2015

są wszędzie

tam na łące pośród traw gęstych
i kwitnących wrzosów
pasą się moje marzenia
jak owce na górskiej hali
białe dorodne wełniane
zbiegają w dół
i biegną lekko pod górę
czasami je wilk goni
wtedy stają pochylają głowy
i już teraz są jak byk na arenie
z kopyta ruszają za matadorem
przeskakują parkur i siadają na ławce
karmią się okruchami chleba jak gołębie
moje marzenia pasają się wszędzie...


poranek

nie spieszę się nigdzie
śniadanie papieros kawa
tv włączyło się samo
tuż po reklamie preparatu na łysinę
wiadomości ze świata
Palestyńczyk zginął
w Izraelu zaprzeczają
Rosja mówi Irak kłamie
Czechy nowe rządy mają
w Afganistanie polski żołnierz ranny
Chiny kryzys mają za nic
w Anglii mgła powoli schodzi
i już Bena widać nogi
mróz siarczysty Kubę splątał
Castro krzyczy to wina Ameryki
Obama ściska rękę Merkel
Ukraina mówi dość Putina
a u Tuska chęci wielkie
coś mówi o przyczynach
i usłyszałem wieść
bez wątpienia radosną
Arkę nową zbudował Noe
tylko nie powiedzieli

gdzie ją zacumował...

środa, 29 lipca 2015

miasto nie moje

to miasto nie dało mi niczego
odwzajemniam mu tym samym
może dlatego że władcy
zadufani w sobie
w tym mieście każdy
chce udowodnić sobie
że jest mądrzejszy od innych
ci inni od tych
w drugim rzędzie
ciągła walka próżnych
zapatrzonych w siebie trwa
nie dla zwycięstwa
ono przecież nie jest celem
tu chodzi o coś więcej
kiedy ktoś mówi
ile to w tym mieście znaczy
jak dużo dla niego zrobił
jak to pół życia dla niego poświęcił
przy tym hymnie pochwalnym
zapomniał że ktoś inny za to zapłacił
miasto miasto życzeń
nie moje
ja tu nawet nie oddycham
by się jak wirusem
głupotą nie zarazić...


poniedziałek, 27 lipca 2015

trzech

mija w tobie piękność
nie żal
z wiekiem tak jest
powiedział drugi

i duch twój zamyka oczy
z wiekiem tak jest
powiedział pierwszy

to boli
a ból z wiekiem mocniejszy
powiedział trzeci


rozumienie rzeczy

rzecz się rozumie
można też rzecz poczuć
posmakować
bo rzecz jest
istnieje i albo drażni sobą
albo zachwyca
przytulić ją można lub opluć
a może też być tak
że ona jest
albo jej nie ma
albo to dobrze jest
albo to źle
albo jest nijak
bo istnieć rzecz może
gładka i szorstka
może być młoda i stara
ciężka i lekka
i średnia może być
rzeczy się nie da przesunąć
w czasie
można czas
dosunąć do rzeczy...


pod Niedźwiedziem

w barze pod Niedźwiedziem
siedziała dziewczyna
na wysokim krześle
wszyscy o niej marzyli
była tak piękna
jak żaglowiec czteromasztowy
nie sześciomasztowy
jak ocean były jej oczy
a słowo wypowiedziane
przez nią
pan zamawiał setkę proszę
jak przystań spokojna
brzmiało wszędzie
taką to zabrać do domu
później przed ołtarz
to wielkie szczęście
a ja moją poznałem
w miejskiej bibliotece
między Różewiczem a Goethe
po kilku latach uciekła

do baru pod Niedźwiedziem...

piątek, 17 lipca 2015

słowa

jak mówisz do mnie
zdejmij okulary
nie widzę twoich oczu
mów powoli
bym zrozumiał słowa
i zdążył ułożyć je w wyrazy
bym w oczy patrzył
twoje lśniące
i widział każdą w nich literę
mów do mnie głośniej
bym usłyszał
sylabę po sylabie
nie przestawaj nie przerywaj
tak mów do mnie
bym czuł oddech ich na sobie
i w tych zdaniach
się zaplątał bez pamięci
by były dla mnie nieśmiertelne
mów do mnie tak abym od nich

wszystkich ozdrowiał...  

czwartek, 16 lipca 2015

kiedy

a kiedy pójdę
gdzie ty nie możesz
i w śnie zobaczysz mnie
nie płacz proszę
nie
rano wstań jakby nigdy nic
do okna podejdź
ciepły wiatr przytuli cię
teraz on zastąpi mnie
słońce rozświetli ci twarz
w odbiciu szkła
jego uśmiech zobaczysz
ono zastąpi mój
nie płacz proszę
nie
rano wstań jakby nigdy nic
i choć jeszcze słychać
chichot losu
ty nie płacz proszę
nie
wyjdź przed dom
zamknij drzwi
nie oglądaj się już
otrzyj łzy
dobry jest dzień
tylko nie płacz proszę

nie...

wtorek, 14 lipca 2015

zabierz

zabierz ode mnie
nocy czerń
zerwij kołdrę snów
obudź mnie
szeptem
ciepłem swoich ust
bo nic tak nie boli
jak czuć
że ciebie nie ma
nie pozwól skonać
miłości mojej
na brudnych

schodach życia...

niedziela, 12 lipca 2015

krótki wiersz

o miłości szczerej
jest ten wiersz
i gdybyś starał się jej
wybiec naprzeciw
i miał byś ją już
na wyciągnięcie ręki
to uwierz mi że
znajdzie się ktoś
kto poświęci nogę
abyś nosem w bruk zarył

i zwątpił

piątek, 10 lipca 2015

samotność

dlaczego boimy się samotności
co w niej jest takiego przerażającego
że każdy z nas szuka kogoś
by być lub mieć
kim jest człowiek samotny
wychodzi z mieszkania
na ulicę mija dziesiątki może tysiące ludzi
czy jest wtedy samotny
widzi ich twarze buty
zatrzymuje się rozmawia
jest samotny w tłumie
wraca do mieszkania
karmi ryby głaszcze psa
może odwrotnie
z przerażeniem zdaje sobie sprawę
że zimna jest woda
i porozmawia z kotem
telewizorem
czeka na obiad
później na kolację
jutro na pieniądze
potem na rachunek
za energię wodę i gaz
supermarket koszyki regały
nowy dzień kawa jogurt i dżem
w autobusie tramwaju metrze
na przystanku w biurze banku
samotność
to bliskość drugiej osoby której nie ma
czy równoważy się z miłością
jeśli tak to miłość jest samotna
bo czy nie tęskni się za kochaną osobą
nieszczęśliwym z powodu samotności
pozostaje
czy jeśli byłby i siedział w fotelu milczący
to już się nie jest samotnym
jeśli powiedziałby słowo
to nie
czyli słowo nie jest samotne
bo wypowiedziane do drugiej osoby
jest oznaką braku samotności
kiedy uderza w podłogę tuż przed
jeśli kupuję bilet na przejazd koleją
a pani w okienku z uśmiechem go podaje
mówiąc proszę bardzo życzę miłej podróży
nie jestem samotny
kocham ją
może kiedy się budzisz rano i ten ktoś
mówi jeszcze zaspany jak ja ciebie
bardzo kocham
wtedy nie myślisz o samotności
ona się rozpływa
jej nie ma
a może jest maleńka schowana pod łóżkiem
i czeka aż ten którego nie ma
wróci
przecież czujesz jeszcze w pościeli
ten zapach samotny
samotność to wybór
mówią
inni choroba zakaźna
nie świadomy niczego
przyniósł ją ktoś i zaraził
można być samotnym
w otoczeniu kochających cię ludzi
mówią można
samotność to oczekiwania
niespełnione tu i teraz
układane latami w stosy
sięgające nieba
teraz wstaje filozof
po nim zabierze głos prorok
i kilku innych znawców
życia
przepisów na nie
ci wszyscy wszystko wiedzący
umieszczą wszystko w jednym garze
gotując na otwartym ogniu
lub zdrowo na parze
efekt ten sam

cytat powstaje za cytatem...

cudem jesteś

cudem jesteś
cudem
dla świata mojego
cudem jesteś
i cudem dzień każdy
jest z tobą
życia mojego cienka linia
a ty punktem jesteś na niej
początkiem i jej końcem
świat mój mały
cóż byłby wart
bez ciebie
więc fruń do mnie z przestworzy
białych jak anioł dobrej nadziei
wszystkie okna pootwierałem
i tak się starałem być trzeźwy
jednak znów stoję pijany
od ręki po końcówki palców u stopy
pijany tobą
i tak
że już mi się dni pogubiły
i niczym pinezki w dywanie
każdy z nich zaskakuje
raniąc

brakiem ciebie...

możliwe

jak to możliwe że świat
spokojnie stoi obok
i mi się przygląda
od taka przypadłość
w obłędzie
bo tylko w nim świat może być
pełen marzeń
nie inaczej
obłęd nie może być przecież
światem
powiedzieć amen
i już
i tak się stanie
co nieuniknione

zapisane...

piątek, 26 czerwca 2015

w jednym

w jednym
zawrzeć wszystko
teraz i to przed
z tym za
w tym jednym
myśli i słowa
w miłości i gniewie
ściąć drzewo oliwne
stojąc okrakiem
w oazie spokoju
jednym można
ugodzić nożem
dzielić się można
jak chlebem
jednym uderzeniem obucha
można zabić świnię
jedną łopatą zakopać
można wszystko

sobota, 14 lutego 2015

żyd


mijałem wczoraj żyda
miał takie fajne pejsy
już chciałem go za nie wytargać
i tak czule się z nim przywitać
a on uciekał  przede mną
i krzyczał
antysemita

autostrada

kilometry nudnego asfaltu
miliony sztuk przerywanych linii
tysiące mijających się spojrzeń
tony przewożonej w nich spermy
upuszczanej nocą na parkingu
w papierowy ręcznik
kilkaset śmierdzących toalet
z napisami na drzwiach
byłem tu
zrobię loda Zdzisiek
wchodzą tu z obrzydzeniem
idą szybkim zdecydowanym  krokiem
inni wolno często kobiety
kroczą tak aby nic po drodze nie zgubić
majestatycznie frontem do ludzi
wychodząc sprawdzają rozporek
rozglądają się jeszcze
i już nie ma ludzi
tylko kilometry nudy...

piątek, 13 lutego 2015

szeroko

bo w jednym tylko nie ma krzty ciebie
bo być nie może w tym szumie świata
myśl twoja już wolną nie będzie
poukładali ci wszystko w głowie
nawet o tym nie wiesz
wyleczyli ze wszystkiego
ucząc wszystkiego
obserwowałem ptaka siedzącego na parkingowym śmietniku
stroszył pióra dziub czyścił stał dumnie na śmieciach
czy to było dla niego ważne
zastanów się teraz
czy możesz stać po pachy w gównie
możesz wyobrazić sobie że tylko po stopy
i czesać możesz włosy
na twarz puder nakładać
szminką usta krzywic
zakładać rajstopy

możesz...

poniedziałek, 9 lutego 2015

byłoby


gdy moja niewiara dogoni wiarę
schowaną gdzieś na dnie mózgu
tańczącą teraz z chochołami
gdzie jeszcze odór wódy hula
przelanej za zdrowie i na zdrowie
gdzie kropla krwi gęstej za kroplą
spada ospale
gdzie potwór dwugłowy spoziera spod powiek
i zżera resztki mojej duszy
która spoczywa w kieszeni marynarki
wraz ze strzępem marnego wiersza
napisanego na brudnych schodach
brudnej schodowej klatki
zacznę żyć...

piątek, 23 stycznia 2015

marzenie

wczoraj wieczorem napisałem do niej list
włożyłem do pachnącej koperty
jak to przystało na kogoś komu zależy
być zapamiętanym
włożyłem swoją fotografię
tak żeby wiedziała że to ja napisałem
ja właśnie do niej
może mnie jeszcze pamięta
dla pewności postanowiłem też włożyć
pukiel jej włosów prezent złocisty
który podarowała mi nad rzeką
kiedy to obserwowaliśmy
spadające gwiazdy prosto do niej
co jeszcze co mam jeszcze włożyć
w tak małą kopertę
wszystkiego pomieścić nie mogę
a szkoda
teraz tylko znaczek poczta
i to czekanie na odpowiedź
to chyba najgorsze ze wszystkiego
co wcześniej zrobiłem w tym liście
co tak starannie uczyniłem
przyklejając najrówniej znaczek
w narożniku różowej koperty
dzień minął i kilka takich samych
on wrócił ten sam z kilkoma tłustymi plamami
wraz z niebieskim napisem adresat nieznany
miałem go w ręku był już lżejszy
jak to możliwe przecież tyle o niej wiem
że jest ładną zgrabną przy tym miłą
i sympatyczną kobietą i nie ma żadnych nałogów
wiem że szuka kogoś kto zapewniłby jej stabilność
takie proste życiowe poczucie bezpieczeństwa
ciepło codziennego kontaktu
kogoś kto zabrałby ją na długi wieczorny spacer
zaprosił do kina dzieliłby z nią radości
i smutki codziennego życia
powtarzał jej jak wiele dla niego znaczy
jak bardzo się cieszy że przy nim jest
kogoś kto chciałby jej wiele ofiarować
a w zamian bardzo niewiele oczekuje
kogoś kto oddychałby jej oddechem
był zawsze przy niej tak pod ręką
kogoś z kim wszystko staje się prostsze
i życie nabiera barwy lata
więc wiem o niej że jest
wiem że gdzieś na mnie czeka...

wtorek, 6 stycznia 2015

żyć się chce...

żyć się chce tak potężnie się chce
być i tym byciem ciągle z tobą żyć
zachwycać nim siebie i ciebie
żyć tobą i z tobą dla ciebie
być i żyć ciągle z tobą
wielkość chmur oglądać
zachód i wschód i być i znów żyć
z tobą żyć łapać za nogi uciekające dni
z tobą choćby we śnie śnić i być dla ciebie...

uwierz...

uwierz mi chociaż spróbuj
albo tylko staraj się
teraz tylko jeden raz
tylko dzisiaj spróbuj
podaj mi rękę nie wahaj się
pójdziemy teraz razem
w czerń nocy chłodnej
a te gwiazdy najjaśniejsze
będą prowadzić pewnie
zdążymy przed świtem
stanąć na polanie na samym
naszej miłości szczycie
zdążymy przed samym świtem
kiedy jeszcze powietrze mlecznie rozlane
czas nie znaczy dla nas nic
nie jest za późno
uwierz że można kochać
można o tym kochaniu
nawet w ciemnościach
krzyczeć bez lęku
uwierz że można minąć gwiazdy
odlecieć daleko o tysiące lat świetlnych
nawet na obcą planetę
i zacząć życie od nowa
drzewa zasadzić i dom wybudować
i boso po chmurach chodzić
że można
wydeptać ścieżkę w przestworzach
rozdawać uśmiech meteorom
zapleść warkocz kometom
że można zacerować czarną dziurę niebytu
i minąć można gwiazdy lecieć dalej
jak najdalej jak najwyżej
uwierz o kochaniu można krzyczeć...

poniedziałek, 5 stycznia 2015

list do...


tak miałaś racje to coś jest nie tak
nie takie jest to wszystko
nie takie normalne
spotkania z tobą są bardzo miłe
ty jesteś miła taka zjawiskowa
że nieosiągalna teraz.
każde spotkanie z tobą to dla mnie jak skrawek nieba
czekam na nie jak czeka się w samotnym czekaniu
przychodzisz i opowiadasz mi o nim
że ty dzwoniłaś że on dzwonił z troską dopytujesz czy dojechał
doleciał doszedł już do domu czy wszystko u niego jest dobrze
czy już jest spokojny czy ułożył sobie jakoś życie
czy jest szczęśliwy z nią czy jest z inną
czy będzie z nią na pewno szczęśliwy
czy w tym tygodniu przyjedzie czy może w następnym
ale dlaczego nie teraz miał być ale go nie ma
tak mówisz i tak to mi tłumaczysz
pytasz czy mi to nie przeszkadza
mówisz słowami zdaniami wyrazami
a ja tak patrzę na ciebie i nie rozumiem
dlaczego do mnie przychodzisz
dlaczego chcesz mnie spotykać
mówiłaś mi przecież o tym
muszę ci wyznać że chciałem
ale to czego doświadczam teraz jest moim pierwszym doświadczeniem
takie obce i nieznane jak Ho Chi Minh wczesnym ranem
żadna kobieta nie patrzyła na mnie przez pryzmat kolorowych szkiełek
żadna też w ręku tych obracających się szkiełek nie trzymała
nie znałem takiej co z przeszłością
jak z pępowiną chciała żyć
nie znałem nawet takiej co pomyśleć o tym chciała
być może nie widziałem
choć czułych słówek używały one
nie słyszałem jeśli nie słyszałem to ich nie było
a gdyby nawet były to już ich nie ma
stoją tam dla mnie martwe
życie nowe bez przeszłości cienia
jej cienia na ścianie bez telefonu bez rozmów
utyskiwania i płaczu
bez tego rozpamiętywania
ciągłego szukania oszukiwania obwiniania
targowania i mówienia co dobre co złe
tego ciągłego pouczania
dzielenia się myślą i gadania by podtrzymać dobrą relacje
lub coś czego już dawno nie ma
tak dla oka tak dla innych tak na pokaz
może w płocie zostanie dziura i ktoś nią wleci
zapomni ktoś albo po latach przypomni sobie
że było jednak dobrze że pora wracać że może jednak się uda
może teraz, może tym razem.

tego nie wiem i mnie nigdy nie pytaj ...

myśl...


w niebieskich oczach
na dnie ich samych
zapisuję twój obraz
jeszcze zaspany
i ciągnę myśli dalej
z włosów splątanych
przed oczy twoje czarne
i w nich kąpie je bez pamięci
wzywając najwyższego
usłysz mnie i błogosław
w moim obłędzie