zapatrzyłem się
w drzewa łysiejącą głowę
jeden liść spadał wolno
pomyślałem leci radośnie
w ramiona przyjaciela
a ten czeka na dole
nagle wiatr go zaprosił
poszedł z nim w tany
a kiedy się już nacieszyli sobą
spadł na ziemi owal
zwijając się z bólu
teraz płynie ciemną rzeką
do studzienki ściekowej
Nie wiadomo jaki jego koniec,
OdpowiedzUsuńmoże jeszcze wypłynął na szeroką wodę
i tańczył radośnie na fali
nim pochłonęła go nicość:)
Pozdrawiam