tort
rozłożył się na stole
nóż
długi ścisnęła dłoń
tak kochaniem
delikatna
błysk
zauważyłem
w
jej oczach
tak kochaniem
delikatnych
może
od noża może od świeczek
i
już trójkątem wbiegł
zaskakując
talerz
zaczepił
jeszcze o
śpiącą
łyżeczkę
minął
butelkę szampana
i
ten korek twardziel nie wytrzymał
w
sufit uderzył z całych sił
sypnęło
wapnem
i
oczy wypełniły łzy
powietrze
zadrżało salwą
sto
lat! sto lat! sto lat!
a
to przecież już jutro jest...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz