w
barze pod Niedźwiedziem
siedziała
dziewczyna
na
wysokim krześle
wszyscy
o niej marzyli
była
tak piękna
jak
żaglowiec czteromasztowy
nie
sześciomasztowy
jak
ocean były jej oczy
a
słowo wypowiedziane
przez
nią
pan
zamawiał setkę proszę
jak
przystań spokojna
brzmiało
wszędzie
taką
to zabrać do domu
później
przed ołtarz
to
wielkie szczęście
a
ja moją poznałem
w
miejskiej bibliotece
między
Różewiczem a Goethe
po
kilku latach uciekła
do
baru pod Niedźwiedziem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz